Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.

chnął nad nim, to był jeden excess, jakiego sobie dozwolił.
Wczoraj nic mu nie powiedział, dziś wiedząc z doświadczenia o uczuciach Stasia, zabiérał się zręcznie dać mu antidotum, i z góry wątpił o jego skutku. Wszystkie antidota przeciw namiętnościom, najczęściéj podwajają ich siłę — Nic bowiem niéma stałego, wyrozumowanego, w przyczynach namiętności wybuchającéj; bieg jéj nieregularny, niewyrachowany — co jedną zabija, drugą wzmaga. —
Trzeba najwyższego taktu i niesłychanéj znajomości serca ludzkiego, aby być pewnym działania przeciw namiętności, w piérwszéj jéj sile, w piérwszym stopniu wzrostu; trzeba znać człowieka i ludzi, aby wiedziéć kiedy i jakiemi działać środkami. Stokroć łatwiéj zniszczyć w zarodzie słabość najzawilszą, poznać jad ukryty w ciele; niż wydrzéć z duszy, — wpijającą się w nią szponami sępa prometeuszowskiego namiętność.
Staś wszedł; August położył xiążkę i spójrzał na niego. — Co za odmiana w dn