Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

siaj a wczorajem się zmęczył na tych imieninach.
— A! to mi się podoba! zmęczyłeś się, chyba rozmową z Pułkownikową i Hrabiną?
— Alboż to niemoże zmęczyć, myśli wujaszek —
— Nigdy, kiedy się rozmowę prowadzi na zimno —
— Domyśla się więc, kochany wujaszek żem ją prowadził na gorąco?
— Ja myślę, że nawet za gorąco —
— Słyszał że wujaszek rozmowę?
— Nie — alem ją widział tylko —
— J cóżeś widział, wujaszku.
— Widziałem cię żywo zajętego Hrabiną.
Staś się na pięcie okręcił —
— Doprawdy? tak to się wujaszkowi wydało!
— Tak mi się wydało! Oh! i pozwól że się temu nic a nic nie dziwię. Ta kobiéta mówił daléj obojętnie, ma przywiléj zajmowania w piérwszych chwilach każdego nowo przybyłego — Kto ją poznaje, każdy się prawie w niéj kocha —