Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zawsze dla drugich, czasem i na swój rachunek. Miał sprawę z teszczą, z braćmi żony, trzy processa o sukcessje, pięć spraw o granice, i niezliczoną moc pomniejszych. W najlepszéj zgodzie i komitywie będąc z familją, pozywał ją lada okoliczność; a gdy mu proponowano układy, nigdy nie przystawał — Niech to sobie idzie prawnym porządkiem, mawiał, dzieci się tylko kłócą i godzą za radą pani matki.
A gdy mu kto wymawiał pozew i zrobiony process, mimo stosunków i przyjaźni —
— Mój Mości Dobrodzieju! odpowiedał — ja WPana Dobrodzieja szacuję, jestem jego przyjacielem, nie tracę estymy dla niego, i owszém i owszém. Ale to Panie forma każe, prawo zmusza; niech to swoim idzie porządkiem, a przyjaźń przyjaźnią.
Powiadają, że niekiedy w potrzebie processując się z przyjacielem, wycieńczonego z ochotą podsycał piéniędzmi, byleby się processować daléj. —