Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.

wo za nami i formalności wszystkie spełnione, czém się przeciwna strona pochlubić nie może — Zobaczemy jak pożyjemy, bo jeśli forsą co wyrobią, pójdziemy do Senatu —
— A! zmiłuj się Regencie, rzekł August sprawa tego nie warta, co kosztów i kłopotów gdyby już można jakkolwiek, zgodą czy kompromissem skończyć.
Regent się uśmiéchnął.
— Gdyby można ukończyć! nic lepszego! nic lepszego — Wolałbym zgodę ze szkodą niż process z zyskiem! Nienawidzę processu! Ale przeciwna strona daleka od zgody, trudna — Zresztą kompromiss panie, to tylko wstęp do nowego processu — lepiéj żeby wszystko szło swoim porządkiem —
Co się tyczé kosztów, Pan chyba nié masz punktu honoru — Cóż to koszta, kiedy idzie o postawienie na swojém! U nas panie dawniéj, szlachcic się do ostatniéj karabelli zfantował, a nieustąpił do końca. I bywało panie, że Dawid zwojował Goljata; szaraczkowa kapota, karmazyny — Oj