Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

pięć lat. Ale ułożyć się ze szkodą! ze wstydem, na moje siwe włosy téj ignominnij nie wezmę.
— No — ale cóż są za warunki przeciwnéj strony spytał August.
— Zacznijmy ab ovo, rzekł Regent uciérając nos. O co nam chodzi! O meljoracją przyobiecaną intercyzą nieboszczyka Łowczego ojca matki pańskiéj, meljoracją wyrażoną w intercyzie w ilości złotych polskich sto tysięcy. Pozywamy, Panowie Przebendowscy stają i powiadają, majątek został odłużony, po spisaniu intercyzy tak a tak, bracia nie wzięli części sobie wyznaczonych, i siostrze meljoracja przepadła. My mówiemy zła racja — długi to są kondyktowe, które nam Państwo okazujecie uczynione dla zakrycia fortuny Przebendowskich z innych racij — Dowodzim ze długi są kondynktowe.
Na tym punkcie przeciwnicy nasi żądają zgody, ale jakiéj że zgody? Ofiarują nam za meljoracją z procentami wynoszą-