Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.

to jest w stosunkach z ludźmi, których opłaciwszy, kupował głosy za sobą. — Miał znajomość w mieście gubernskiém, w sądach powiatowych, przyjaźnił się z sekretarzami, nieustannie posyłał prezenta znajomym urzędnikom i tém sobie pozyskał ich łaskawe względy. Nikt zgrabniéj od niego niepotrafił wycisnąć przychylnego sądu, wyprosić głosu; a w razie konieczności podrobić co było potrzeba. Sypał cudzemi i swemi piéniędzmi, bez litości.
Choroszkiewicz, dzięki kilku szczęśliwie poprowadzonym processom, zjednał sobie sławę, i miał bardzo licznych klientów, nie mógł starczyć żądaniom wszystkich, latał bez ustanku, nigdzie długo nie posiedział, na jeden dzień pięć terminów miéwał i wiecznie się śpieszył. Wszystko co robił, robił przelotem, śpiesznie, niecierpliwiąc się i jedną nogą w strzemieniu.
— Na honor czasu nie mam — Pan Sekretarz (powiadał) czeka na mnie z herbatą, dla pomówienia w interessie Gliszczyńskich, mam się widziéć z Sędzią dla Oranowskiego,