Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

— I owszem; bo procenta słusznie się nam należą, od daty śmierci Łowczego i Łowczynéj i podziału fortuny.
Tandem, sąd powiatowy ich nie przysądził, rzekł Choroszkiewicz.
— W to nie wchodzę i nie chcę tu wyjaśniać, jakim się sposobem stało, że nas pokrzywdzono, odparł Regent.
— Koniec końcem, mówił młody Adwokat, moja strona okazuje chęci zgody, postępując Panom więcéj, niż im piérwszy dekret przysądził; Panowie widocznie odbiegacie od układów, na żart tylko odstępując nam kosztów.
— Wiész WPan co, rzekł Regent spokojnie, zażywając tabaki i podając tabakierkę otwartą Choroszkiewiczowi — wiész WPan co — Ażebyśmy nie mieli sobie nic do wyrzucenia, chociaż mój klient daleki jest od układów, na skalę propozycij jakie nam są podane, uproszę go, aby dał nowy dowód umiarkowania i bezinteressowności. Dla mnie to uczyń