żeniu. Piéniędzy na zapusty brakło, ostatni gaik dębowy przedano Ostrogskim kupcom na ten cel, ale jeszcze kupiec nie wypłacił piéniędzy, już je dłużnicy rozerwali zaaresztowawszy. Wielki kłopot, wielkie narady z kąd piéniędzy dostać i zupełny brak sposobów nabycia ich.
Gdy Sawka przyszedł z listem, poprowadzono go wprost do pani Sulmirzyckiéj.
— A czego to chcesz mój kochanku? spytała.
— Przyszedłem tu do Boga i do państwa.
— A zkąd bo nie tutejszy —
— Z sąsiedniéj wioski pana Grafa —
— A czegóż chcesz —
Sawka podrapał się w głowę.
— Pan Rządzca tu pisze.
Jéjmość rzuciła okiem na list.
— O! ho! ho! nic z tego nie będzie, zawołała, wasz pan Rządzca raz wraz mi robi nieprzyjemności, bydło grabi, świnie strzela — Niedawno niechciał dać dziéwki za mojego chłopa, ja nie pozwolę —
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.