Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

święca, oddaje, za jedno wejrzenie, za jedno ściśnienie ręki, jedno — kocham ciebie. Miłość taka niestety, trwa bardzo krótko i jedna tylko, jest w życiu człowieka, a wielu ludzi nie zna i nie pojmuje jéj wcale. Ci są od młodości starzy —
Ale jakże Staś się odmienił! Nie jeden August postrzegł w nim tę zmianę, nie widziéć jéj niepodobna było. Z pół-dziecka wesołego, trzpiotowatego, nie myślącego tylko jakby i czém się zabawić; stał się nagle mężczyzną myślącym, poważnym, energij pełnym. Wrzątek życia co wprzód lał mu się przez usta i oczy, kipiał na powiérzchni, teraz w sercu ukryty opadł i duszą tylko targał. Szczęśliwy, nie potrzebował świata, niedbał o ludzi, zapomniał o sobie, o tém jakim się wyda; cały był wewnątrz swojego szczęścia.
Nie wątpił o miłości Julij, ona z dniem każdym widoczniejszą była dla niego, choć dla świata pokrywali ją szatą wesołéj obojętności. Przy ludziach Hrabina Stasia prawie za dziecko miała, jak z dzieckiem żartowała tylko, przy ludziach on był tylko trzpiotem wesołym, jednym z tych motylków co nie