Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

odkryć mu swego położenia finansowego, co było podobno u niego dowodem najwyższego zaufania. Hrabia bowiem chętnie pożyczał u szlachty, u żydów, chętnie nie oddawał i nie dbał o opinią niższych od siebie. Z równemi zawsze sobie był panem — dla tych był regularnym w wypłatach, grał wielkiego pana, zawsze i niczém nie dawał im poznać, swojego prawdziwego położenia. Bezwstydny z szlachtą co mu się upominała o piéniądze; swym braciom panom wypłacał co był winien najregularniéj; to téż w kole pańskiém za potwarze miano głosy przeciw rzetelności Hrabiego świadczące. Stasiowi jednak odkrył się raz z potrzebą piéniędzy i przykrém swém położeniem.
Je suis dans des mauvais draps, rzekł, koniecznie by mi potrzeba dwóch tysięcy dukatów, a niémam z kąd ich dostać.
Staś nic nie odpowiedział, ale w parę tygodni zebrawszy co mógł na prędce, przywiózł Hrabiemu żądaną summę. Hrabia przyjął ją jak od przyjaciela, uściskał Stasia serdecznie, dziękował niewymownie i tegoż wieczora przy Hrabinie opowiedział w głos o przysłudze jaką mu wyświadczył.