Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.

Niémając talentów, nielubiąc zajęcia umysłowego, bez celu w życiu; robi się sobie cel z gry. Gra każda jest to dramat pełen interessu, pełen wzruszeń, a są co lubią wzruszenia — i dla nich biorą karty w ręce. Niepojmuję jak ludzie coby się mogli zająć sztuką, nauką, literaturą, całe dnie, całe lata, całe życie, pędzą nic więcéj nie pragnąc, u zielonego stolika. Piszą podróżni, że nigdzie gra, nie jest gwałtowniéjszą namiętnością, jak w krajach mało cywilizowanych, pół barbarzyńskich, à ce titre, wiémy jakby nas nazwać można.
Ale skończmy z szulerami, smutny to widok, tych zapasów o złoto, w których z wszelkiéj ślachetności wyzuwa się człowiek i traci wyobrażenie wartości piéniędzy, co tak ciężką zdobywają się pracą.
Powiedzieliśmy raz, wyżéj, że u nas wszystko jest naśladowaniem i każdy wyższego od siebie małpować, za święty uważa obowiązek. I z grą toż samo się stało, ślachta od panów nauczyła się wista i diabełka; spokojnego wista, co przykuwa do stolika i robi