Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.

Nous nous encanaillons mon cher; dans ce maudit Dubna.
Viens, dejeuner chez moi — la Comtesse t’invite.
A quelle heure?
Deux heures précises.
— Siarniczki! kalendarze, Jasny Panie, hubka do fajki! Stambułki, cybuki —
— Idź precz z lichem —
— Powiadam że siedem lat —
— Wrześniak panie, dość w oczy spójrzéć
— At chabety!
— Szkapy zjeżdżone, stare —
— A co ładna?
— Anioł mówię ci —
— Chodź, pokaż —
— Ehe! zapewne! kłaniam się —
— Ani grosza od pięćdziesięciu dukatów dusza — Choćbyśmy rok gadali to na próżno — Słowo honoru —
— Ja niedam nad cztérdzieści ośm — słowo honoru —
— Niech się pan pomiarkuje —
— Ja się pomiarkowałem
— Cztérdzieści dziewięć —