Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.

I tak potrąciwszy z niego dług bankowy, nie wystarczy na interessa —
— Ale mój Żylesiu — to ty ślicznie moje interessa prowadzisz jak widzę — Doprowadziłeś mnie do tego — Zmiłuj się — to —
— Alboż to ja doprowadziłem do tego — Pan Graf ciągle nowe długi zaciągął, nikomu nie płacił, słuchać mnie nie chciał, Cóż ja miałem robić?
— Na to ty Żylesiu plenipotentem —
— Cóż ja zrobię bez piéniędzy —
— Ale już mi tego nie gadaj — odparł Hrabia — Za cóż ja ci płacę? żebyś mi interessa robił, cóż ty robisz —
— Opędzam się jak koń co go bąki obsiądą, ale w końcu ja otwarcie mówię, niéma rady jak wyprzedać się — Zostanie JW. Grafowi klucz wołyński jeden z długiem bankowym, i na tym żyć można —
— Co bo to Aspan takie rzeczy mnie gadasz! A to niesłychana! Coż to ja bankrut czy co! myślisz że mi wmówisz tak łatwo — WPanu się w głowie pomięszało; żebym ja się wyprzedawał!