Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

— A co! pokazał że ma głowę! hę?
— Pokazał kim jest. Oddalisz go Hrabio, a ja wszystko biorę na siebie, oddasz mi swoje interessa —
— Komu?
— Mnie —
— Co bo żartujesz — A tyż z niémi co robić będziesz: To trudniejsze od Liszta fantazij do wygrania —
Wtéj chwili nadesłany przez Stasia wszedł Pan Prądnicki.
Był to już nie młody, siwiejący człowiek, słusznego wzrostu, ślachetnéj fiziognomij; wyniosłe jego czoło okazywało myślącą głowę, piękne rysy twarzy, charakter prawy, a cera świéża i młoda jak u dziécięcia, życie skromne i spokojne.
— Oto list Pana Stanisława.
Hrabina prosiła go siedziéć, powiedziała mu po cichu słów kilka i prosiła do swego pokoju.
— Ja zaraz powracam — odezwała się do Hrabiego. Hrabia dopalając cygaro, drzémał na kanapie rozparty.