Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabia pomyślał.
— Niéma co żartować, ma mnie w ręku! Ale jak mnie zechce zasadzić, na kartofle i piwo? hę? Tym czasem zaśnijmy, bo o szóstéj obiad proszony. —
Gdy Hrabia zasypiał Prądnicki zajmował się czynnie, obejrzeniem ogólném interessów Hrabiego i obrachowaniem Pana Żylkiewicza. — Okazały się w ścisłéj rachubie, nadużycia bardzo wielkie! kradzieże widoczne i namacać się dające. Stan majątku był opłakany, ale kapitałami Julij, które w téj chwili tak dziwacznym trafem spadły jakby z nieba, można było znieść prawie wszystkie ciężary, i oczyścić się. Należało tylko nadal zapobiédz, aby Hrabia długów nie robił, a Prądnicki wpadł na myśl założenia całych dóbr w Banku, zostawując kapitały Hrabinéj swobodne. Tym sposobem odłużyć nie mógł dziedzic, a Julja swoją własność utrzymywała przy sobie, małą tylko summę, zmuszona będąc dołożyć, na długi mężowskie —
Całą noc i następny dzień, trwały narady, obrachunki, przeglądanie papiérów — Hrabia tymczasem bawił się; Hrabina nawet