Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

gust zdaleka ukazywał znaczniéjsze Stasiowi — Sofijski Sobór, Cerkiew S. Andrzeja, Mikołaja, Michała — Podjeżdżali a jeszcze miasta widać niebyło, tylko ukazywały się i chowały za góry na przemiany, jasne kopuły Cerkiew. Widok jeszcze nie kompletny, już był zachwycający i zapowiadający godnie, prześliczny Kijów. — Nareście przebyli rogatkę, okrążyli Michajłowski Monaster z malowanemi mury, pstrą wieżą, dzwonnicą, zielonemi dachy, i na prawo, wspaniała, pełna prostoty budowa katolickiego kościoła uderzyła ich oczy. Jakkolwiek architekturze téj świątyni, wiele zarzucić by można, mianowicie w górnych częściach gmachu, niesmakownie przyczepionych — kościół wszakże przepysznie się wydaje z swoją prostotą, w szaro-żółtéj sukience, z popielatym dachem, przy tych Cerkwiach błyszczących, jasnych, kolorowanych jak obrazki, złoconych, upstrzonych — Za nim wyciąga się w górę przecięte drzewy, z szeroką ulicą, gęstemi piętrzącemi się domy, gmachami i Cerkwiami — Pieczerskie, drugie miasto po padole, a raczéj jedyne miasto w ciągu roku, bo padół żyje tylko w czasie kon-