traktów. Na prawo Stary Kijów, owa sławna ruina bramy złotéj, w głębokim rozdole poczepiane maleńkie domki, daléj w dolinie także kreszczatyk, w oddaleniu kopuły Sofijskiego Soboru, pamiętnego swą mozajką i Jarosława grobem. Na lewo na przeciw Pieczerskiego, śronem pokryte, w bieli ubrane, drzewa Carskiego ogrodu się kołyszą.
Koło katolickiego kościoła, droga się spuszcza w dół i nagle widok się zmienia, wszystko znika z przed oczów, jesteśmy w ulicy pełnéj wrzawy i ruchu. Mnóstwo sanek krzyżuje się w rozmaitych kierunkach, sanek jedne od drugich piękniéjszych, odartych, paro i jedno konnych; stoją Żandarmi na koniach, lud pieszy krąży. Nie ujrzysz tu już żyda, niéma go, albo jeśli jest nawet, to w stanie podróżnego i przybysza. Żydzi jednak opowiadają wzdychając, że mieli tu niegdyś szkołę i płodzili się swobodnie —
Uliczna ludność cale inna, a pierwiastek militarny głównie w niéj przebija, różnego rodzaju mundury suną się ci pod oczyma, kupcy, roznoszący czaj z samowarem na ple-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.