szampańskiego w głowie, bardzo był rad, że go zawiózł do Kijowa.
— Jutro, rzekł, zbiéramy się w kilka osób, dla widzenia miasta i jego pamiątek, osobliwości, Staś z nami!
— A naturalnie! odpowiedział Staś —
Nazajutrz tedy rano, udali się naprzódj do złotéj Bramy — Prócz myśli i wspomnienia jakie przywodziła ta ruina, nic w niéj szczególnego nie znaleźli. Z tamtąd weszli do Sofijskiego Soboru, zbudowanego na wzór podobno Sofijskiego kościoła w Konstantynopolu. Ale co za różnica, kopij od oryginału! Rozmiary budowy, smak jéj, materjały same, jak odmienne. Mozajka tylko kopuły ze swemi olbrzymiemi, pełnemi jakiéjś przerażającéj powagi postaciami, zastanawia. Tyle to wieków przeszło od czasu jak misterny kunsztmistrz ją ułożył, tak wyblakła, a jednak tak piękna, tak nadewszystko charakterystyczna. Czemuż dotąd niémamy szczegółowego jéj rysunku.
Obok w pustéj kapliczce, marmurowy biały grób Jarosława, a nad nim olbrzymi
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.