Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.

pozbawione swobody, ruchu, obumiérają, lub zamiérają zupełnie.
— To prawda, odpowiedział Staś i wybornie odmalowałaś pani, kajdany jakie kładą na nas wymagania towarzystwa; ale powiédz cobyśmy zyskali na zupełniéjszéj swobodzie. Na kilku których głąb duszy pragnęlibyśmy poznać, tylu jest, co ich poznawać nie warto, co prawdziwą łaskę czynią, niepokazując się nam bez urzędowéj szaty, co osłania ich nicość lub szkaradę.
— I dla tego właśnie, odpowiedziała Natalja, towarzystwo przyjęło udawanie za stan normalny; bo ono dla większéj liczby jest korzystne. Ten polor światowy zastępuje wybornie niedostatek myśli i uczucia, których że pokazywać nie są obowiązani ci co ich niémają, oczywisty zysk dla nich.
A potém spytała — rwąc umyślnie rozmowę.
— Pan byłeś w naszych stronach, znasz nasze strony?
— Trochę odpowiedział Staś, ale nie oddawna, ledwie przeszłego roku piérwszy