Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

raz tę przybyłem — i widać że mi przypadły do serca, kiedy w nich tak długo zostałem, zapomniawszy że mam dom gdzieindziéj.
— Nieprawda że nasz Wołyń piękny?
— Ludzie czy ziemia? spytał Staś —
— O! ziemia nadewszystko! odpowiedziała, ta piękna żyzna ziemia nasza, te gaje brzozowe, dębowe, rosnące na zielonych wzgórzach, szklanne stawy i rzeki — doliny, rozdoły, jary, nasze ogrody, domy —
— O ogrodach i domach, nie zgoda — odpowiedział Staś — ogrody nie wszystkie piękne, domy rzadkie, bo u nas mało pojmują co piękne i często psują gotowy dar Boży.
— Jednakże —
— Dla mnie najpiękniéjszym ogrodem, to las który Bóg rozrzucił na wzgórku, co się przegląda w jeziorze —
— O! zapewne, ale i robione ogrody bywają piękne —
— Zawsze to tylko naśladowanie, a tyle w nich przymusu, pretensij i wszystko tak mówi zalotnie — pochwalże koniecznie. —