Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

jąc się, wyjéżdzać z nią razem żadnym sposobem niemożemy —
Pożegnano się i rozeszli — Staś wyszedł pomięszany i zaledwie przybył do domu siadł pisać — do Hrabinéj. Całą noc pisał, mazał, darł poczęte listy — nakoniec postanowił nie pisać, ale za piérwszém widzeniem się skończyć wszystko. Było to najfatalniejsze dla niego postanowienie, które mu wzburzona miłość ku Natalij, odważnie dyktowała; a które spełnić tak trudno z resztą namiętności w sercu, z litością, z nałogiem przywiązania.
Następny dzień był długim, nieprzeżytym dla Stasia; Kijów wydawał mu się pustym, chociaż jeszcze nie rozjechała się połowa przytomnych, choć dotąd wrzał padół ruchem, gwarem, i jak wprzód przelatywały po nim sanki, kocze, karety — jak wprzód roiły się ludźmi sklepy, piękne panie napełniały magazyny —
August który prawdziwe miał dla siostrzeńca przywiązanie, wziął się szukać dla niego roztargnienia — Rano powiózł go i za-