Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

prowadził na galerją Andrejewskiéj Cerkwi, z któréj tak cudowny widok na padół leżący u stóp widza, najeżony Cerkwiami, przecięty ulicami, widok, któremu podobny mają tylko powietrzni ptacy — Wskazał Stasiowi ten obraz w swoim rodzaju jedyny i dozwolił podumać chwile swobodnie — Gdzież zakochani nie dumają i co ich dumań nie wzbudza? Piękny widok, smutna okolica, wesoła — jednostajna, urozmaicona — wielkie towarzystwo i samotność zarówno ich wprawiają, w nieskończone dumanie. To życie tak z nich ucieka w głąb serca, co najsilniéj bije, w tenczas. —
Około piérwszéj pojechali umyślnie do francuzkiego traktjeru Bellota, w którym jada lepsze (i różne) towarzystwo kontraktowe, przy dźwięku dwóch arf i jednych skrzypiec. August obiecał pokazać Stasiowi, kilka figur godnych widzenia, a mianowicie obywateli przybyłych z różnych stron dawnéj Polski —
— Zobaczysz, rzekł mu, jak jeden typ, jeden charakter, zmienił się różnemi wpływy, jak się dziś od siebie różnią, Gallicjanin, Koronjasz, Pozńańczyk, Litwin, Podolak, Ukrainiec, nareście wracający z stolicy po kilko-