Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

téż ubogi, najczęściéj skrzętny i rachujący się dobrze; niéma téż czém szumiéć, bo od swojéj głowy i tytułu dziedzictwa, płaci jak powiada, tysiąc talarów. Wielkopolanin zajęty jest propagandą Heglowską i nowych idei politycznych i dla tego zapewne nosi brodę. O P. Garnier-Pagès mówi z zapałem, czyta gazety opozycyi umiarkowanéj z zapałem..... Wielkopolanin jest trochę humanitaryusz i gdy w dobrym humorze zwłaszcza, socyjalista.
Teraz spójrz na Koronjasza — Nic w nim wybitnego, nic prawie charakterycznego prócz jego uwielbienia dla Warszawy, miasta, w którém się żyje tak wygodnie, jé tak smaczno i widuje tak piękny balet na wielkim teatrze. Koronjasz jest ściśle modny, ubiéra się wykwintnie i słucha swojego krawca jak wyroczni; czyta wiele francuzkich xiążek i dotąd przekonać się nie mógł, żeby po polsku jako tako, znośnie — pisać można. Z uśmiéchem politowania bierze w ręce polską xiążkę i z uśmiéchem politowania ją rzuca — C’est si barbare. Pod względem finansowym. Koronjasz, stoi na stopniu miernym, lepiéj się ma w ogólności od Litwina, gorzéj od Ukraińca,