Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale oto jeszcze zajmująca figura. Uważasz Stasiu? Ten wysoki mężczyzna, co tak uważnie odczytuje kartę, co tak się rozparł na stoliku, łysawy, w okularach, z pierścieniem chevaliére na palcu —
— Któż to znowu taki? —
— Jest to ex-plenipotent ze stolicy. Czyż nigdy niesłyszałeś o tym wychodźcu naszych prowincij, co wyniósł się do stolicy i ofiaruje usługi swoje dawnym współobywatelom, we wszystkich sprawach w heroldij, w senacie, Banku i t. d. Zyskowna to posta i ludzie na niéj porobili majątki. Pan plenipotent czy chargé d’affaires, (często nosi tylko tytuł przyjaciela) spekuluje na wyobrażeniu ludzi, że wszystko się robi piéniędzmi i że niémi wszystko zrobić można. Podejmuje się wszystkich spraw, jakie są i być mogą, opowiada w jakiéj jest zażyłości, stósunkach, przyjaźni, z sekretarzami, senatorami, i t. d. i t. d. Zaręcza i przysięga na honor, że wszystko zrobi. Wyszlachci nie szlachcica, wygra zdesperowany process, założy cię w Banku caluteńkiego, abyś tylko chciał — i zapłacił.