Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

tretami zacnych przodków Xięztwa. Wszedłszy do niego, owionął cię duch przodków — zdawało się że ubiegłe wieki patrzą na ciebie i uczułeś się małym, biédnym, nikczemnym, w obliczu tych ludzi, co w bezduszném malowaniu jeszcze byli tak wspaniali, tak wielcy, tak poważni, na których czołach jaśniała godność, ślachetność, i spokój prawego sumienia. Twarze tych matron z xięgami do nabożeństwa i śpiewu w ręku, z kwiatami; oblicza wąsate tych rycerzy całych w zbroi tych Biskupów z różańcami w ręku i xięgi otwartemi, przenosiły w dawne wieki. Tamten był świadkiem trudnych okoliczności, nieszczęść za Jana Kazimiérza, ten drugi towarzyszył Zygmuntowi III do Szwecij, ów trzeci posłował do Turcij, poważny brodaty Biskup wydał pobożną xięgę, owa matrona wychowała krajowi pięciu poczciwych synów, co wszyscy zginęli na Podolu w wojnie z Turcją, inna którą tam widzisz tak piękną i młodą, owdowiała w dwudziestym piérwszym roku życia i młodość swą poświęciła usłudze biédnych, pobożności, Bogu. Nie zwróciła oczu do świata, gdy jéj małżonek zostawił ją panią