Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rozważ co robisz Stasiu — Natalja się dowié o twojéj bytności u niéj, całe sąsiedztwo wié o jéj powrocie, a jutro wiedziéć będzie z dodatkami o twoich odwiédzinach. Przypuść że Hrabina list odebrawszy —
— Kiedy go nie odebrała —
— A jeśli odebrała i umyślnie —
— To być nie może —
— Chce cię widziéć, ufna że cię znowu przywiąże do siebie litością, jeśli nie przywiązaniem.
— Co ma być niech będzie, wuju, rzekł Staś stanowczo — Jadę.
August niepożegnawszy go wrócił z ganku, a sanki posunęły się ku białemu pałacykowi, któren z daleka widać było.
Całą drogę Staś myślał, co i jak mówić będzie, kilka razy chciał powracać, tak niepojmował kłamstwa, tak niewiedział co począć z sobą, tymczasem zbliżał się do pałacyku i stanął przed nim. Nie czas się było wracać. Odważnie wstąpił na wschody, służący który go spotkał, otworzył mu drzwi do pokoju Hrabinéj. W ostatnim wytwornie stroj-