Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

zaczęła, zwiększyła, się gorączka, ból głowy i kaszel. Posłano po najbliższego doktora.
Szczęściem nie był to znajomy nam Niemiec, ale uczony lekarz, który summiennie przywykł był traktować swych chorych i najlżejszą słabość, jak był winien, uważał za ważną. Wielu jest bowiem, co czekają z leczeniem, odmawiając rady, aż słabość przybierze charakter niebezpieczny, aż się stanie grożącą. Tacy lekarze pospolicie, trafnie kurują choroby gwałtowne, zapalne, a nieumieją, ani im zapobiédz, ani z chronicznemi dać rady. Pan Wyrwicz, był to człowiek lat trzydziestu kilku, silnie organizowanéj głowy, wielkiéj nauki, wybornego instynktu, z praktyką i trafnością. Nad każdą rzeczą, nad najlżejszym symptomatem zastanawiał się pilnie, wybadywał chorego troskliwie, nie śpieszył z receptą, zaledwie dotknąwszy pulsu, nieznając przeszłości chorego, jego dawnych chorób, używanych lékarstw, cierpień cząstkowych, smaków i t. p. Często całe miesiące trawił jedynie na badaniu, na rozpatrywaniu słabości, na deter-