Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

Z pana Rauch’a ex-nauczyciela prywatnego, który zebrawszy znaczny fundusz na nauczycielstwie po pańskich domach, kupił wioskę niedaleko i przybywał często na obiady i wieczory. Ten pan, z nauką gruntowniéjszą, wiadomościami w historij mianowicie niepospolitemi, łączył zarozumiałość i pedanterją pedagoga. Literaturę uważał za zabaweczkę bez konsekwencij i karmił się tylko filozofją i historją. Nosił się zawsze czarno, minę miał poważną, brwi namarszczone, usta ściśnięte, traktował wszystkich jak dzieci i nie czuł się nawet obowiązanym do grzeczności. Zawsze prawił o krucjatach, czy była mowa o dészczu, czy pogodzie, czy o zasiewach, czy o poezij, czy o kartoflach, czy o processie, czy o niewiém czém, zawsze znalazł sposób mówienia o krucjatach i przyczepienia ich do rozmowy, pisał bowiem cóś o krucjatach i znał je jak gdyby sam skomponował. Najzabawniejsze było, gdy się zszedł z panną Olbrzymską, która miała passją mówić o Byronie, jak on o krucjatach. Naówczas pogodzić się nie mogli, przerywali sobie, kłó-