hulać. Gdzieindziéj to hulanie jest rzadko trafiajacą się chorobą młodości, u nas zawsze częścéj i regularniéj, napada ona dwudziestoletnich świéżo emancypowanych młodzików, co niémając się czém zająć, nie pojmując życia, pragną go użyć pijąc duszkiem z kielicha aż do mętów. Gdybyśmy się starali wychowując dzieci, odgadnąć ich zdatność, wybadać skłonność, dać im do nich stosowny cel i usposobić wprost do czego niezaspokajając się tém wychowaniem, co ich tylko ogładza powiérzchownie i sposobi na obywateli, to jest próżniaków; — nie byłoby zapewne tylu młodzieży niewiedzącéj co począć z sobą i z braku zatrudnienia, rzucającéj się w rozpustę, hulankę. Gdzieindziéj nietylko nieślachta, ale panowie i ślachta nawet, wychowując dzieci, sposobią je do czegoś wyłącznie. Przypuszczam, że zamożny posiadacz ziemi, nie będzie potrzebował pracować na chléb i niekonieczna mu umiéć cóś specjalnie, aby utrzymać życie. Ależ nie dla chléba tylko potrzebne wychowanie mające cel jakiś wyłączny, więcéj podobno dla zajęcia
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.