Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

wyjeżdża za granicę. W nim ani słowa o Natalij —
August pozostał znowu sam jeden w domu, jak dawniéj pędząc życie samotne prawie, ale spokojne. — Nigdy w niém jasnych dni roskosznéj pogody, nigdy strasznych dni burzy — jednostajna mgła jesieni posepnéj.
W pół roku otrzymał list od Stanisława z Berlina, list pełen rozpaczy, ale już wylanéj w słowa i potrzebującéj się wynurzyć, jak gdyby chciała pociechy. — Zawiózł go August do Mazowa i pokazał Natalij. Ona czytała z bijącém sercem, i oddając powiedziała z westchnieniem
— Zapomniał o nas! —
Pół roku minęło znowu, i drugi list nadszedł z nad brzegów Renu. W nim Staś więcéj się już unosił nad pięknością natury, nad nowym krajem, który raz piérwszy widział, opisywał okolice; — wprawdzie opisy jego, obrazy, myśli, smutne były i czarną nawiedzione barwą, ale znać razem, że człowiek, co je kréślił odżył i oswoił się z życiem. Na końcu listu te słowa —