Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

— Donieś mi o Natalij — August znowu zawiózł list do Mazowa i pokazał jéj te słów kilka nakréślonych drżącą ręką u spodu.
Spłonęła rumieńcem zawsze blada i smutna dziewica, i tak wdzięcznym wzrokiem podziękowała, Augustowi —
— Co mam mu donieść? spytał.
Natalja zawsze śmiała i otwarta, teraz spuściła oczy i nic nie odpowiedziała.
— Mogę napisać że go wszyscy czekamy?
Zamilkła —
— Napiszę, rzekł August, żeś pani milczała, gdy to mówiłem —
— Jak pan chcesz — odpowiedziała.
Następny list, był z Rzymu, w nim Stanisław wyraził całe swe uniesienie na widok gruzów stolicy świata.
— Gdybym był bardzo nieszczęśliwym i bez nadziei, uśmiéchu losu, bez nadziei jutrzenki w przyszłości — tu bym przyszedł, pisał, osiąść na zawsze. Widok tych gruzów największéj potęgi, ogromnego grodu, co trząsł światem, sprawia, że człowiek nieczuje swo-