Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 009.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



I.



Włast, już drugi miesiąc na dnie jamy wilgotnéj modlił się i cierpiał. Jarmierz i siostra, mimo wiedzy ojca i jego najsurowszego zakazu, mimo oka pilnego nielitościwéj babki, przynosili mu jedzenie, skradali się na rozmowę, prosili go i błagali, aby ojcu był posłusznym. Odpowiadał im, że tego uczynić nie może. Im dłużéj pozostawał w tym dole, zamiast słabnąć na duchu, dziwnym sposobem rozgrzewał się i stawał silniejszym. Nie mając już nic do stracenia, cichym głosem, klęcząc nucił pieśni kościelne, które mu z dawnych czasów na pamięć przychodziły i łzy mu płynęły z oczów. W téj ciemnéj jamie, na ścianie, z dwóch kawałków drewna łykiem związanych, zrobiwszy sobie krzyż i umocowawszy go,