Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 052.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chom umarłym po ziemi, na któréj już nic do czynienia nie mają, pewnie pan Bóg nie dopuszcza...
Mówił to szydersko, gdy starszy z duchownych wysłuchawszy go, począł:
— Jest rzeczą jednak pewną i mnogiemi przykładami wiarogodnych osób stwierdzoną, iż duchom zmarłych częstokroć bywa dozwoloném ukazywać się na ziemi. [1]
Gdy świętéj pamięci król Henryk, ojciec miłościwego pana cesarza naszego Ottona, wielką mocą podbił Czechów, Dalemilców, Obodrytów, Wilków, Hawłów i Redarów, a przywiódł ich do posłuszeństwa, dzikie te plemiona udając uległość i pokorę zrazu dań składały i siedziały spokojnie. Lecz nie potrwało to długo, gdyż ze zwykłym sobie uporem wnet potém, korzystając z tego, iż król Henryk gdzieindziéj był zajęty, powstały nagle i wielkiemi tłumami napadły miasto nasze Walislewo, szturmem je opanowały i rzeź sprawiwszy straszliwą, z dymem je puściły. Aliści nie dał im się Henryk długo cieszyć owocem zdrady i pomścił na ich grodzie Łenczynie krzywdę swoją. Walislewo zaś nanowo odbudowano. Tu nowo ustanowiony pleban, pobożny człek, zwykł był zawsze o pierwszym brzasku zorzy iść do kościoła na jutrznię.

  1. Z Kroniki Ditmara.