Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 089.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lecz wnet odezwał się do Bolka i Dubrawki — iż im dworce swe i izby wszystkie i komnaty dla żony zgotowane chce okazać... Szli więc zwolna... Mieszko wiodąc kniehinię, Bolko jeszcze jako stał we zbroi i rynsztunku podróżnym, Dobrosław jako przełożony nad dworem.
Czescy i polscy panowie zostali stojąc w biesiadnéj izbie i czekając na powrót pana. Trzy złotogłowem okryte krzesła u osobnego stołu, zgotowane dla nich były...
Przez izby i podsienia Mieszko z pierwszego dworu, skierował się ku mieszkaniom królowéj. Tu już niewieście towarzyszki, służbę pani i jéj dworaków przyjmowała Różana, która się bogaciéj i wykwintniéj niż kiedykolwiek przybrała.
Dubrawka przeszła szereg izb, komór, składów pełnych bogactw... nie spoglądając prawie na nie... ostatnie drzwi stały zamknięte przed niemi... W chwili, gdy się do nich zbliżyli, jakby czarodziejską siłą, otwarły się ze wnętrza i za niemi dała się widzieć światłami płonąca kaplica... U ołtarza bogato obwieszonego stał ks. Jordan, mając przy sobie O. Matję i O. Prokopa...
Mieszko szedł widocznie chmurny i prawie gniewny, lecz milczący i posłuszny...
Dubrawce oczy się śmiały...
Za niemi wnet zatrzasły się drzwi i w obliczu kilku tylko świadków, ks. Jordan pokropił naprzód wodą chrztu knezia milczącego... a potém