Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Działo się to w obecności podkomorzego cesarskiego i Mieszko na ucho się zwierzał z żądaniem swém szwagrowi, który nie wiedział co począć, gdy urzędnik znać się domyślając może, o co szło, wyraził życzenie cesarza, by Bolko swoich towarzyszów poprowadził, nie odpuszczając. Nie chcąc podejrzenia wzbudzić jakiegoś, Mieszko przodem puściwszy Sławnika, szedł starając się jak najmniéj być na widoku.
Otto przyjmował wszystkich siedząc na krześle tronowém, takiém jakie wprzódy stało w kościele. Miał téż na sobie płaszcz purpurowy i sandały szkarłatne ze złotem. Gdy wchodzący pokłonili mu się, a Bolko przystąpił naprzód, wielce to zmięszało Mieszka, iż Otto zamiast na czechów zwrócić uwagę, pilno mu się przypatrywać zaczął. Kilką słowy potém pozdrowić kazawszy starego Bolesława, podać kazał cesarz kubek złoty, roboty misternéj, sadzony perłami i kamieniami, i prosił, by na pamiątkę go przyjął. Innym téż dostały się szuby i płaszcze, i Mieszko już się bezpiecznym sądził, gdy cesarz znowu nań pilno bardzo wzrok skierował. Szepnął coś do ucha podskarbiemu swojemu, a ten mu przyniósł miecz z pasem nadzwyczaj wytwornéj roboty a ceny wysokiéj. Poglądali wszyscy zdziwieni, komuby go cesarz chciał dać, gdyż już nikogo tak dostojnego nie było, aby tak drogocenna rzecz dostać mu się mogła.