Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wiary. Wprawdzie nie ukrywano się z nią, opiekowano nawróconemi, odprawiano nabożeństwa, ale sam kneź nie był już ani poganinem, ani chrześcianinem jeszcze. Wielu rzeczom się opierał, a bardzo wielu rozumieć i słuchać nie chciał. Samowola, do któréj nawykł przez całe życie, poddanie się prawu czyniła dlań nieznośném. — W duszy może nieraz lepiéj rozumiał opór ludu, dla którego był pobłażającym, niż przymus jaki nań wywierano.
Ks. Jordan był cierpliwy. Dubrawka, mimo postanowienia coraz się więcéj zżymała na męża, zwłaszcza, że z Czech szły ciągle zapytania o chrzest i ślub uroczysty, o ogłoszenie chrześciańskiéj wiary głośne i jawne, na które nie wiedziała już co odpowiedzieć. Jéj staraniem tymczasem nawróconą została Górka, a za nią poszedł niemal cały dwór jéj, oprócz staréj Srokichy, która uciekła naprzód na Krasnągórę do wychowanka, a tam znalazłszy wszystko do niepoznania zmienioném, płacząc schroniła się gdzieś do lasu.
Napróżno Włast usiłował ją wstrzymywać, wyrwała mu się jednego ranka i więcéj już nie powróciła.
Przez całą zimę trwało to naleganie ze strony kniehini i milczenie uparte samego pana.
Dubrawka, niecierpliwa i żywa z trudnością znosiła upór mężowski, nie mogła nawet odgadnąć jego myśli. Nieprzeciwił się nawracaniu, czasem