Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Naprzeciw niego szło z zapalonemi świecami i pochodniami duchowieństwo, arcybiskupi Geron i Adalbert, prałaci, zakonnicy niosący relikwiarze, krzyże, obrazy i kadzielnice... Zatrzymawszy się cesarz ucałował podaną mu ewangielię i relikwie — i przy odgłosie pieśni szedł daléj na czele duchowieństwa do kościoła, w którym drogie nie dawno otrzymane relikwie św. Maurycego złożone były.
Nazajutrz, opisują ciż kronikarze, cesarz niezmiernemi darami ubogacił kościół, biskupstwo, księży i samo miasto.
Między innemi były tam księgi naówczas rzadkie, przedziwnie pisane i malowane, jakiemi niewiele świątyń pochlubić się mogło...
W tym samym czasie Mieszko także w poczcie wspaniałym, zdążał do Quedlinburga, dla powitania sprzymierzeńca swego cesarza, niosąc mu bogate dary.
Wśród orszaku książęcego, obudzający po drodze podziw ludzi i zdumienie, szedł ogromny wielbłąd czerwoną kapą okryty, przeznaczony w ofierze dla Ottona. Tym razem zmieniło się zupełnie położenie Mieszka, stosunki jego, siła i znaczenie. Pomiędzy nim a szwagrem Bolesławem, panowała niechęć i wojna, o Szlązk i Chorbacyą, którą oba posiadać chcieli... Mieczysław pochlebił już sobie, że zawładnie słowiańszczyzną całą, tąż samą myślą żył Bolko... Oba szukali przymierza z ce-