Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom I 026.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mu jak mówił, imię zmieniono na Matję — na dwór niemieckiego cesarza... potém do innych ludzi, którzy tylko Bogu służyli... a ci go nowych rzeczy nauczali, i z sobą zabrali do innéj ziemi, na południe, kędy zimy nie było nigdy, i gdzie stał największy gród panujących wszystkim krajom na zachodzie. Tam na usługach różnych, i w spokoju bezorężne życie prowadził... i nie mówił by mu ono bardzo ciężyło, tylko za domem i rodziną tęsknił zawsze.
Opowiadał Włast ojcu i swoim co się cisnęli, aby go widzieć, z obawą jakąś, wiele rzeczy połykając, o których znać wspominać im nie chciał, bo ojcu brwi słuchając się marszczyły. I nie mógł z niego dobadać o wiele więcéj nad to, że wojaczki cale zapomniał, obyczaju domowego zabył, języka się prawie oduczył, i że swoim stał się niemal obcym.
Smutno opowiadał to Włast, a smutniéj jeszcze ojcu słuchać było, który, choć się cieszył z odzyskania syna — widział, iż z niego będzie musiał nowego uczynić człowieka, aby do siebie przystać mogli.
Gdy niejasne to, tęskne opowiadanie się skończyło, a wszyscy milczeli — Luboń zchwycił go za głowę raz jeszcze i ucałowawszy — rzekł:
— Dosyć, że cię mam — resztę sobie przypomnisz, gdy pobędziesz z nami. Zasmakujesz w orężu i w dawném życiu, a ja cię od boku