Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom I 121.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Górka téż nie wyrywała mu się na świat. — Była ona najmłodszą z rodzeństwa, a gdy Ziemomysł umierał dzieckiem ją zostawił. Doszła lat dwudziestu, wychowując się ze staremi niewiastami, które niegdy matce jéj służyły, wśród wrzawy wojennéj dworu brata, mając upodobania prawie męzkie i charakter Mieszkowemu podobny. Górka była teraz piękną ciemnowłosą dziewicą, silną i śmiałą, któraby jak owe czeskie dziewczęta chętnie poszła na wojnę, gdyby jéj pozwolono. Wszystko co Mieszko sobie poczynał, obchodziło ją mocno, rozumiała go i zgadywała, choć go pytać nie śmiała, a jak jemu marzyło się szerokie panowanie nad zjednoczonemi plemionami, tak jéj téż zaślubienie jakiegoś knezia, któryby Mieszkowi z orężem stanął do boku.
Kneź szanował siostrę i lubił ją, ale niczém było jego przywiązanie do niéj, przy cześci a uwielbieniu dzikiego Sydbóra, który ile razy nad Cybinę przybył, zawsze téj siostrze musiał dań jakąś przywieźć, a najszczęśliwszy był, gdy go do niéj dopuszczono. Górka z tym przyrodnim swym czyniła co chciała, a gdyby mu najdziwniejszy rozkaz wydała, spełniłby go nieochybnie, o niebezpieczeństwo nie pytając.
Nazajutrz po przybyciu Własta, rano nadciągnął właśnie Sydbór, a jeszcze do wrót nie doszedł, gdy już na grodzie panowało poruszenie wielkie i wszyscy biegli widzieć go nadciągającego.