Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



IV.


W kilka dni potem wieść się rozeszła po hetmańskim dworze, której z razu nikt wierzyć nie chciał, iż wierny pannie Babecie Pobożanin, już nieraz pono bliski ożenienia z nią, zerwał z dawną przyjaciółką, i mszcząc się za jej dla siebie... nieczułość, skłonił hetmana, by ją od swego teatru z Emilopola oddalił. Tak było w istocie. W jednej z porannych konferencji przy czekoladzie... marszałek dworu poddał myśl panu, by teatr nowemi siły starał się pokrzepić, że artystki mogłyby być zastąpione innemi młodszemi, a te ze światłych rad takiego znawcy jak hetman pewnieby łatwiej korzystać mogły, niż starsze, mniej do posłuszeństwa skłonne, upartsze i zepsute...
— Ale mój ty kochany Pobożanin! rzekł uśmiechając się hetman: jakkolwiek w tym roku nieco jestem bogatszy... ty najlepiej wiesz, co kosztuje taka artystka. Brać nowe...
— Małą bardzo stanowi różnicę, przerwał marszałek... boby się stare odprawiło. Kontrakta są kwartalne...
— Ale kogoż odprawić! za Elizą poszłoby pół mojego dworu, odparł uśmiechając się hetman, a za Babettą ty pierwszy.