Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 110.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

amant tylko odpokutował, bo go precz wygnano. Kobieta wszystką winę złożyła na niego, iż ją ku temu namówił. Teraz już panuje jak panowała dawniej, a pierwszym aktem jej władzy było, że mnie nieprzyjemnego świadka tych zajść, com ośmieliła się brać stronę nieszczęśliwego starca... wygnała... prawda, że mi zapłacili co powinni...
Teraz wiedząc o skarbach, jakich jest panią, choć stary klucz odzyskał i nie dopuszcza jej do nich jeszcze, stara się kobieta niegodziwa wyciągnąć go ze wsi gdzieś... aby pieniądze te na swą rozpustę roztrwonić!
Lassy wzięła się za głowę i płaczliwym dodała głosem:
— Awantury! moja droga Babetto, awantury! Dziewczyna nie ma tam wracać po co, a zemną jest bezpieczna; ja do niej... gdyby mi trupem paść przyszło, nikomu przystępu nie dam.
Nazajutrz trzy nasze podróżne przybyły do stolicy, a tu w istocie Lassy okazała się opatrznościowym przewodnikiem. Znała wszystkich i wszyscy ją znali, znalazła tymczasowe mieszkanie, sługę, jedzenie, wykłóciła się na wstępie ze wszystkiemi.. a Laurze dała odpocząć trochę.
Zmęczona niepokojem, wrażeniami, obawą o przyszłość, Laura musiała się położyć, aby siły odzyskać, Babetta natychmiast wybiegła na miasto i wróciła aż późno w noc, Lassy została przy chorej. Miała ona ten dobry przymiot, że stanowiąc rodzaj opieki, nie mieszała się przynajmniej do niczego... Laura mogła postąpić jak się jej samej zdawało lepiej.
Posłano więc szukać najprzód mieszkania na ustroniu, w któremby niezbyt na oczach jakiś czas przebyć