Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 220.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc teraz i nazwisko tego jegomości, który ma tak ładną siostrę, wiedzieć już mogę?
— Ten pan nazywa się Wawrek Dobek Borowiecki... szlachta to majętna na Polesiu...
— I cóż tu robi z siostrą?
— Prawdziwie nie wiem, odparła kasztelanowa...
— Drobna szlachta? zapytał hrabia zamyślony.
— Zdaje się, że ludzie majętni, z obyczaju i wychowania to widać... a z charakteru znać szlachtę, bo fantazji wiele.
Na tem przerwała się rozmowa, a hrabia Artur uspokojony już przedmiot jej zmienił...
Laura wróciła do miejsca, gdzie zostawiła wysadzonego z siodła Georges’a w samą porę, gdy Lassy miała czas z nim umówić się, by do niej przyszedł w odwiedziny. Zaręczyła mu, że się Laura nudzi, i dała do zrozumienia, że powinien z tego i z jej łagodnego dla siebie usposobienia korzystać.
— Dziękuję panu za Munię, rzekła Laura oddając ją właścicielowi. Wstyd mi trochę mojego wybryku, ale się nie mogłam oprzeć pokusie pogalopowania z moją przyjaciółką. To mi lepsze przypomniało czasy...
— Jestem z tego szczęśliwy! szepnął Georges... i ilekroć pani rozkażesz.
— Nie kuś mnie pan, rozśmiała się Laura, mogłabym zabrawszy Munię zabiedz z nią tak daleko, żebyście mnie więcej nie znaleźli...
Skinęła mu głową, zawołała Lassy i zawróciła ku domowi. Szły milczące... aż do drzwi jego. Laura