Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom trzeci 122.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tu więcej nie posyłała. Choćby nie Dobek ale dwudziestu czterech ich przyjechało, nie pójdę... Co znowu za baba despotyczna? Gdyby choć dziesięć lat mniej miała!... Jutro będę! krzyknął generał; a widząc, że Przepiórka się nie rusza, wstał, aby go ująć za kołnierz i wyrzucić precz.
Na to już nie czekał posłaniec i uszedł. Powróciwszy do domu, stawił się jejmości, która chodziła jeszcze po sali, rozpuściwszy tylko włosy dla większego effektu, bo się generała spodziewała.
— A cóż? spytała.
— Ledwiem mógł wyszukać generała, rzekł Przepiórka.
— Gdzie?
— W kancelarji, uśmiechając się, odparł chłopiec, bardzo ważnemi papierami wojskowemi zajęty, kłania się i przeprasza, że dopiero jutro rano służyć może...