Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 1 207.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.



Nazajutrz na grodzisku od świtu ruch był ogromny; wszystko się wysypało ku ostrokołom, aby się gromadom, które nadciągnęły, przypatrywać. Bojaźliwe nawet niewiasty z dachów i wietrzników wyglądały.
Gdy dobrze rozedniało, postrzeżono w dolinie obozowisko wczorajsze, rozpierzchłe, nie zdające się przygotowywać jeszcze do napaści. Jedni przy ogniach gotowali strawę, drudzy około koni chodzili, inni zdali się odpoczywać — kilku tylko na koniach objeżdżali do koła horodyszcze, przyglądali mu się ze wszech stron, próbowali brodu na rzeczce i trzęsawicy na moczarach. Z téj strony bowiem, z któréj horodyszcze wodą i niemi było okolone, okopy były niższe, zaniedbane, ostrokoły