Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 2 159.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

W téj chwili nadciągnęli inni, chcąc w pogoń iść za rozbitkami, Mszczuj spostrzegł bladego i okrwawionego brata. Dawno już nie mówili do siebie. Zobaczył przy nim Tomka i strzymał się zdziwiony, oczyma go badając...
Belina mu nie odpowiedział.
— Gdzie król? nie wiecie gdzie król? — zaczęli wołać inni nadciągający. — Gdzie pan nasz?
— Nie wiem! — odezwał się Belina.
Z początku biłem się u jego boku! Rozdzielono nas późniéj. Puścił się w samą gąszcz!
— Gdzie Masław?... Masław zabity — krzyczeli inni. — Widział kto trupa!
— Żywy uszedł z małą garścią, nie było go ścigać komu! — odezwał się słabym głosem Wszebor. — Ostatni jeszcze ja z nim się ścinałem. Hełmu już postradał, krwią broczył.
— Dokąd uszedł?
Wskazali ręką. Puścili się w czwał pogonią zapalczywsi.
— Gdzie król? — zakrzyczał inny zabiegając... — Co nam po zwycięztwie jeśli go nie stanie...
— Gdzie król? — rozlegało się po całém pobojowisku przez które przejeżdżali...
Nikt nie umiał powiedzieć co się z królem stało.
Słońce zachodziło tak krwawo, jakby w obłokach odbiło się to pobojowisko, po którém téż płynęła strumieniami krew i posoka czarna. Czerń