Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

je sobie naraził. Naostatek przyszło do prośb i nalegań, aby Jagiełło pozwolił się Witoldowi litewskim królem ogłosić...
Chociaż zapewniano, że to związku z Polską rozrywać nie miało, zrozumieli panowie polscy, jaki w tej trawie wąż był ukryty...
Biskup Zbigniew i inni z nim stanęli jako mur.
Jagiełło gotów był zezwolić na wszystko, lecz do rady swej się odwoływał, bez niej nic stanowić nie chciał.
— Rady nie trzeba, zgody żadnej, tylko twojego przyzwolenia, ja resztę biorę na siebie — mówił Zygmunt.
Musieli jednak panowie polscy zwołać radę. Pierwszy co na niej do objawienia swojego zdania z urzędu był zmuszony, arcybiskup Wojciech, jak zawsze dwuznacznie i ostrożnie, zręcznemi słowy szermując, nic nie powiedział...
Za to Zbigniew Oleśnicki otwarcie, przekonywująco, stanowczo, ostro przeciwko Witoldowi wystąpił... Za nim poszedł Jan z Tarnowa.
Odgrażał się Witold już, nie prosił.
Tegoż wieczora, gdy Jagiełło utrapiony wielce, zewsząd oblegany, sam nie wiedział co miał począć, wpadli do jego komnaty Zbyszek biskup, Tarnowski i inni, ostre czyniąc mu wyrzuty. I jak wprzódy uległ Zygmuntowi, stary król, tak teraz im ze łzami w oczach począł się tłumaczyć i przebłagiwać.