Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 024.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbigniew Oleśnicki wręcz zapowiedział mu, że oni wszyscy nazajutrz Łuck opuszczają. Tak się i stało.
Król przerażony tem, następnej nocy także wyjechał z Łucka.
O wszystkiem tem królowa dowiedziała się w Krakowie, gdy już energia senatorów wielkiemu niebezpieczeństwu koniec położyła.
Mogli się łudzić inni, że Witold wyrzecze się myśli swej, zrażony oporem, ale nie Sonka, która go najlepiej znała. Dla niej było jawnem, że teraz dopiero walka ostateczna rozpocząć się miała.
Jagiełło wyruszywszy z Łucka, jakby na przebłaganie biskupa, który mu, oprócz innych słabości i postępowanie z żoną wyrzucał, naostatek gotował się Kraków nawiedzić i zbliżyć do królowej.
Miała czas w ciągu tego długiego osierocenia swojego Sonka bacznie rozważyć co powinna począć, jeżeli Jagiełło przyjedzie do Krakowa.
Gdy oznajmiono przybycie, nie strwożyła się, ani rozbolała więcej; cieszyła się tem tylko, iż wpływem swoim skuteczniej przeciwko Witoldowi działać będzie mogła.
Z dwu synów, którym się poświęciła cała, jednemu Polska przypaść miała, drugiemu ta Litwa, którą chciano oderwać. Zbyszek biskup też w Łucku w imieniu ich dwu, króla starał się natchnąć do oporu...