Po mszy świętej, biskup króla na osobność wziąwszy, zwiastował mu nowinę, którą miał przez ojców Franciszkanów, że szlachta na zjeździe uchwaliła wszystkiemi siłami natychmiast zebrać się w Kijanach nad Wieprzem i nie mieszkając ztąd ruszyć na Litwę.
Świdrygiełło miał już o tem od wczoraj wiadomość i gdy goniec mu doniósł, wrzeszczano i wykrzykiwano tak na Gastoldowym dworze, że się ściany trzęsły.
Rwali się bojarowie po pijanemu, odgrażali, lecz Świdrygiełło obrachował się pono, i wąsy tylko gryzł a klął... Nie spodziewał się, aby tak prędko Polacy ruszyć się mogli.
Król uradował się i nastraszył, aby wiadomość o wojsku, nieco już uchodzonego nie rozjątrzyła Świdrygiełły.
Ks. biskup Maciej donosząc o tem, wynosił pod niebiosa wielką gorliwość i starania królowej Sonki, która nie miała spoczynku, dopóki zjazdu nie wyprosiła, a potem sama na nim nie wymodliła postanowienia zbierania się pospiesznego wojsk, dla oswobodzenia króla.
Mówił, że cała Korona wiedziała, iż pośpiech ten był dziełem królowej.
Usłyszawszy to, zasromał się Jagiełło i oczy spuścił, czuł się winnym. Ks. Maciej upewniał go, iż wielkiej trwogi, boleści a niezmiernego trudu
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 121.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.