Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niej okazywał poszanowanie. Być może, iż więcej też się jej obawiać począł, choć nie okazywał tego. Baczniej tylko na każdy krok jej spoglądał.
Najtrudniej było Sonce pozyskać sobie sierotkę Jadwigę, córkę królewską. Od pierwszego wejrzenia dziecię w młodej pani poczuło nieprzyjaciółkę, ona w niem istotę niechętną i nie przejednaną.
Ukochać się nie mogły, a Jadwiga skutkiem podszeptów sług, obawiała się macochy. Gdy ją wprowadzano do niej, gdy sadzano do stołu, zabawiano, obdarzano... oglądała się trwożliwie, czekać się zdawała tylko chwili, w którejby uciec mogła...
Sonka czuła się tem obrażoną i po usiłowaniach napróżnych, mniej już troskliwą okazywała się dla dziecka, które jej jawnie niechęci dało dowody. Jadwidze wmówiono, że ta królowa nowa praw jej należnych pozbawi, że na jej życie czyhać będzie...
Nie skarżyła się na to królowa przed Jagiełłą, znosiła cierpliwie. Król przybywając ze swych wycieczek, sadzał przy sobie małego Brandenburczyka z jednej strony u stołu, Jadwigę z drugiej, bawił się niemi, ale nic nie widział i nie domyślał się niczego.
Na dworze w tych kółkach, których królowa nie pozyskała jeszcze, siano plotki o nie-