Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 199.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dnego życia ludzkiego potrzeba. Komuż to przekażecie po sobie?
I lekki uśmiech przebiegł po jej ustach.
— Oderwijcie dziś Litwę i Ruś od Polski, o którą stoicie oparci jak o ścianę, a cały ten wasz budynek niedokończony w gruzy padnie i Polska go przestoi.!!
Książe westchnął.
— Nie potrzebujesz mnie uczyć ani co mam czynić, ani komu po sobie zostawić spuściznę — rzekł — myślałem o wszystkiem. Była chwila, żem Polskę brał w rachunek i chciał ją mieć ze mną, lecz ze Zbyszkiem, z warchołami i z księżmi, co gdzieindziej swego króla mają, nic począć nie można.
Ja bez was obejdę się — dodał dumnie — patrzecież, abyście wy mnie nie potrzebowali, staniecie mi w drodze, a będziecie podszeptywać Jagielle niewiarę ku mnie, moja ręka dosięgnie królowej w Krakowie!
Wypowiedziawszy to w gniewie i uniesieniu, a nie widząc skutku innego, oprócz, że królowa pobladła i brwi się jej ściągnęły, książe zamilkł po raz wtóry.
W ciągu rozmowy — naprzemiany mówił do niej jak do królowej, to tak jak był dawniej nawykł do siostrzenicy, zapominając, że była już żoną Jagiełły.
Teraz gdy ochłonął nieco, a sam sobie przy-